sobota, 22 marca 2014

Rozdział 3

                -Pozwólcie jej – ponowił prośbę Ryan. Było go słychać, jednak ja chciałam go jak najszybciej zobaczyć. Odwróciłam się, a Tim zwolnił uścisk. I już? Wystarczy jedno jego słowo, a chłopacy robią o co prosi? Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam na brata by upewnić się, że nadal nie ma nic przeciwko. Nie, żeby miało to jakieś znaczenie. Tim wzruszył ramionami i wskazał głową na pomieszczenie. Otworzyłam szerzej drzwi i weszłam pewnie do pokoju. Rzeczywiście nie miałam pojęcia czego się spodziewać, jednak nie przerażało mnie to.
                -Ryan? – wyjąkałam. Na środku dywanu stał on. A jednak nie on. Jego postawa świadczyła o tym, że to dokładnie ten sam chłopak. Stał pewny siebie, wyprostowany, z uniesioną głową i założonymi rękoma. Mimo to wyglądał bardzo nieporadnie. Jego do tej pory dobrze zbudowane ciało było wymizerowane. Musiał naprawdę sporo schudnąć. Miał zapadnięte policzki, a pod oczami malowały się sińce. Na chorobliwie bladej twarzy pojawiły się kropelki potu, a do czoła przykleiły kosmyki włosów. Pomimo słabego wyglądu wciąż pozostał mu ten sam uśmiech i błysk w oczach.
                -Witaj, piękna – przywitał mnie tymi samymi słowami, co zawsze. Jego uśmiech jeszcze się poszerzył, gdy dostrzegł, że i ja się uśmiecham. Po chwili stałam naprzeciwko niego dokładnie studiując każdą zmianę w jego twarzy. Odgarnęłam włosy z jego czoła i przejechałam palcem po szorstkim policzku.
                -Zapuściłeś się trochę – stwierdziłam rozbawiona. Wydawało mi się to odrobinę nie na miejscu, ale tacy do tej pory byliśmy. Śmialiśmy się z rzeczy, których inni nie rozumieli. I mimo, że minęło tyle czasu, to nadal się nie zmieniło.
                -Nie miałem kiedy iść do fryzjera. Ostatnio jestem odrobinę zabiegany – odparł wzruszając ramionami. Owinął się ciasno swetrem i założył ręce na klatce piersiowej. Wiedziałam, że to dlatego, że nie chciał mi pokazać jak bardzo schudł. Ale ja musiałam wiedzieć jak bardzo źle jest. Złapałam jego dłonie i opuściłam je delikatnie. Powoli zaczęłam rozpinać jego sweter.
                -Nie chcę, żebyś sobie pomyślała, że mam coś przeciwko, jak wiesz, ja zawsze jestem chętny, ale nie jesteśmy sami. Na igraszki będzie czas później – powiedział konspiracyjnym szeptem i spojrzał znacząco na chłopaków. Zaśmiałam się cicho. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że wciąż za nami stoją i obserwują moje poczynania. Wydawało mi się, że Tim nadal wyczekuje mojego napadu histerii.
                -Nie uważasz, że to tylko dodaje naszej zabawie pikanterii? – zapytałam równie cicho. Mimo to byłam pewna, że Tim i Liam wszystko słyszą. Ryan uśmiechnął się szerzej. Odpięłam ostatni guzik swetra i zsunęłam z jego ramion. Miał pod nim zwykłą bluzkę na ramiączkach. Jedną z tych, które nosił, gdy jeszcze byliśmy razem. Z tym, że teraz wisiała na nim niczym na wieszaku. Przejechałam powoli dłońmi po jego wystających obojczykach. Ryan skrzywił się, gdy to zrobiłam. Nie byłam pewna, czy coś go zabolało, czy zwyczajnie nie podobało mu się to, że oglądam go takiego. Zjechałam w dół jego ramion aż dojechałam do dłoni. Po drodze mogłam wyczuć każdą, nawet pojedynczą kość. Co stało się z tym silnym chłopakiem, którego znałam? Do tej pory nie chorował nawet na zwykłe przeziębienie.
                -Wybacz, że Ci przerywam – powiedział odsuwając się ode mnie odrobinę – ale wolałbym się ubrać – stwierdził. Schylił się po sweter i pospiesznie zarzucił go na ramiona, jednak zdążyłam zauważyć jak bardzo wystają jego łopatki. Wciągnęłam głośno powietrze. Tak bardzo się o niego bałam. Chłopak ponownie owinął się ciasno i spojrzał na mnie. Na jego twarzy wciąż widniał zawadiacki uśmiech, jednak spojrzenie miał smutne. Uniósł dłoń i delikatnie przejechał nią po moim policzku.
                -Jesteś zmęczona – stwierdził, dotykając sińców pod moimi oczami.
                -Nie bardziej niż ty – odparłam. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w ciszy. Zupełnie nieskrępowani, jakby świat nie istniał. Między nami zawsze było coś… Pewnego rodzaju przyciąganie.  Nawet teraz, półtora roku po naszym rozstaniu.
                -Ryan… - powiedział cicho Tim. W jego głosie można było wyczuć nutkę zmieszania.
                -Mam nadzieję, że to ważne – powiedział gniewnie chłopak. Niechętnie oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na w stronę chłopaków. Ja także się odwróciłam. Liam opierał się nonszalancko o framugę drzwi i uśmiechał szeroko. Tim natomiast, wyraźnie czuł się niezręcznie. Jego wzrok biegł ode mnie do Ryana i z powrotem.
                -Od początku mówiłem, że jeszcze kiedyś się zejdziecie – powiedział Liam wesoło.
                -Nie zeszliśmy się – zaprzeczyliśmy równocześnie, a Tim rzucił swojemu chłopakowi groźne spojrzenie. – I nie szczerz się tak! – dodał po chwili Ryan. Chciał zabrzmieć surowo, jednak słychać było, że jest słaby.
                -Ryan, masz gorączkę – stwierdził Tim i podszedł do niego. Nie wiedzieć skąd, trzymał w rękach termometr. Przyłożył mu delikatnie do czoła i już po chwili słychać było pikanie. Spojrzał na wyświetlacz i pokręcił ponuro głową. – Zaraz przyniosę leki. Połóż się do łóżka – rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu. Wyszedł z pokoju, ciągnąc za sobą Liam’a. Przymknął drzwi, jednak nie zamknął ich na klamkę. Domyśliłam się, że to kwestia przyzwyczajenia. Ryan powoli położył się na łóżku i zrobił mi trochę miejsca. Usiadłam obok niego i przykryłam go kołdrą.
                -A więc? Od kiedy to zacząłeś słuchać innych? Jeszcze niedawno nie pozwalałeś mi nawet zrobić sobie herbaty, gdy się gorzej czułeś – powiedziałam z delikatnym wyrzutem, jednak wciąż się uśmiechałam.
                -Musiałem się przyzwyczaić. Nie poradziłbym sobie sam, a twój brat i Liam naprawdę bardzo mi pomagają. Jak to się mówi? Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – stwierdził smutno. Kolejny raz odgarnęłam kosmyk włosów, który uparcie nachodził mu na oczy.
                -Opowiedz mi o tym – poprosiłam cicho. Chłopak westchnął, ale spełnił moją prośbę. Opowiedział mi o tym jak dowiedział się o chorobie. O diagnozie jaką postawili lekarze. Jak się leczył i próbował sobie radzić sam, ale z każdym dniem był coraz słabszy. Przyznał, że nie dawał sobie rady. Zobaczyłam jak bardzo spokorniał przez ostatnie pół roku. Ryan opowiedział mi jak spotkał Tima i Liam’a w szpitalu. Jak to wszystko się zaczęło. Od słowa do słowa. Najpierw tylko go odwiedzali, potem zaczęli spędzać z nim na zmianę całe dnie. A gdy było gorzej nie zostawiali go nawet na noc. Czuwali nad nim. Na końcu powiedział mi jak bardzo jest im wdzięczny i że żałuje, że nie może im tego w należyty sposób okazać. Zapewniałam go, że nie musi i że oni zdają sobie z tego sprawę, jednak on tylko kręcił przekornie głową. Pozostał uparty, jak zawsze.
                -Jak źle jest? – spytałam cicho.
                -Bardzo źle.
                -Ale wyjdziesz z tego. Jesteś silny – powiedziałam próbując bardziej przekonać siebie niż jego. Ryan pokręcił przecząco głową i złapał moją dłoń. Do pokoju wszedł Tim. Podszedł do łóżka i podał chłopakowi kilka tabletek i szklankę wody. To pozwoliło mi na uspokojenie się i odgonienie od siebie łez. Tim zabrał szklankę i wyszedł cicho z pokoju.
                -Przerwałem leczenie. Dałoby mi więcej życia, ale gorszego życia. Nie chciałem spędzić ostatnich dni, a nawet miesięcy w szpitalu. Ograniczam wszystkie leki, nawet te przeciwbólowe.
                -Dlaczego? – spytałam. W moim gardle rosła ogromna gula, która sprawiała, że miałam trudności z mówieniem. Chłopak wzruszył ramionami.
                -Otumaniają mnie, usypiają. A ja chcę wiedzieć co się wokół mnie dzieje.
                Spuściłam wzrok. W moich oczach pojawiły się łzy, jednak to nie ja powinnam płakać. Przygładziłam kołdrę, próbując zająć czymś dłonie. Tak wiele myśli i pytań kłębiło się w mojej głowie. Nie wiedziałam od czego zacząć, jednocześnie nie chciałam za bardzo go męczyć. Na większość pytań mogli mi odpowiedzieć chłopacy. I byłam pewna, że oni nie szczędziliby mnie, tak jak Ryan próbował to robić.
                -Dlaczego zadzwoniłeś? – zapytałam. Starałam się, żeby nie zabrzmiało to protekcjonalnie. W żadnym wypadku nie miałam do niego pretensji. Wręcz cieszyłam się, że to zrobił. Dzięki niemu podjęłam decyzję, z którą zanosiłam się już od dawna.
                -Musiałem… Musiałem Cię przeprosić. Wiem, że do tej pory nie zrobiłem tego należycie i że to późno, ale ja naprawdę…
                -Przestań – uciszyłam go, kładąc palec na jego ustach. Wiedziałam o czym mówił. Półtora roku temu rozstaliśmy się z jego powodu. Zdradził mnie. Nie próbował mnie przepraszać, ani zatrzymać, gdy wyjeżdżałam. Przez długi czas miałam mu to za złe. Chciałam, żeby o mnie walczył. Chciałam, żeby błagał, żebym nie odchodziła, jednak tak się nie stało. Teraz, patrząc na to z perspektywy czasu, nie byłam już na niego zła.
                -Pozwól mi to powiedzieć – poprosił, zdejmując moją dłoń ze swojej twarzy i splatając nasze palce. – Bardzo Cię przepraszam. Naprawdę, nie potrafię sobie wybaczyć tego, jak bardzo Cię zraniłem.

                -Ja Ci wybaczam – szepnęłam kładąc twarz na jego klatce piersiowej. Po chwili poczułam jak przyciąga mnie bliżej siebie i delikatnie całuje w czoło. Nie minęły dwie minuty, a jego oddech się ustabilizował i byłam pewna, że zasnął.

4 komentarze:

  1. Hej nie było mnie długo na twoim blogu.
    Teraz jestem i zatracam się w słowach tej historii.
    Kurcze czemu to jest tak smutne? Czy on umrze? Mam wrażenie, że dziewczyna rozsypie się wtedy na miniony małych kawałków.
    Może niech będą ze sobą choć jeszcze chwile.
    Jejku dodaj kolejny rozdział.
    Błagam, daj mi przeczytać dalsze losy tych bohaterów.
    Kocham to co piszesz.
    Pozdrawiam.
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć, że Ryan pojawia się jeszcze w wielu kolejnych rozdziałach ;). Choć rzeczywiście Nyah jest z nim bardzo związana. Kolejny rozdział pojawi się jeszcze dziś :).

      Usuń
  2. usunęłam bo o czymś zapomniałam '3'

    ;________________________________; jakie to wzruszające.
    I odpowiedziałaś na moje pytania, ah ty wrozka co?? Hehh uparty faktycznie. W sumie nadal nie wiadomo jakiego ma raka. Poza tym chyba nie jest łysy e.e . I yyy psychotropy mogą otumaniać a leki dla chorych na raka chyba jakoś niezbyt (tia, spotkałam się z takimi przypadkami) chyba, że jakiś ciężki case jest albo nwm może rak mózgu??? Serio z biologicznomedycznego pkt widzenia to trochę śmiesznie wygląda.
    I to wychodzenie. Biedaczek Q_Q. Ale nie wiem czy to może wiązać się z nowotworem (rak jelita grubego? wzw??)
    Qrcze to straszne, nie chcę być wredna ale jestę biologię z natury i ęęęę tak jakoś mnie to just ciekawi.
    Nvm nie bierz tego do siebie, jestę głupia :D
    Fajnie, że Tim i Liam mu pomagali, świetni przyjaciele♥ Chociaż dziwne, że brat zajmuje się byłym siostry, zwłaszcza, że ją zdradził i powiniem przynajmniej mu docinać. Chyba, że się pogodzili jak ona teraz z nim :3
    Nie czekam bo czytam dalej xd
    Salutujem i puozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń